#relacja “Przyjęcie MDMA i LSD w końcu skończyło moje kręcenie się w kółko”

Zastrzeżenie! Psychodeliki są w dużej mierze nielegalnymi substancjami i nie zachęcamy ani nie tolerujemy ich używania tam, gdzie jest to niezgodne z prawem. Akceptujemy jednak przypadki nielegalnego używania narkotyków i uważamy, że oferowanie odpowiedzialnych informacji na temat redukcji szkód jest niezbędne do zapewnienia ludziom bezpieczeństwa. Z tego powodu niniejszy dokument ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa osób decydujących się na stosowanie tych substancji.

Substancja/Substancje: LSD, MDMA

Mikrodawkowanie/Pełne dawki? Jeden trip z każdą substancją

Zdiagnozowane zaburzenie: PTSD

Który aspekt życia się polepszył : Samopoczucie, pewność siebie, życie zawodowe, relacje

Opis

Jak wiele ludzi siedzących w ” duchowości” i ” rozwoju zaczęłam od medytacji. Stało się coś, czego się nie spodziewałam, bo wszędzie słyszałam same superlatywy, a mianowicie po 3 miesiącach regularnej medytacji zaczęłam czuć się gorzej. Zaczęły się mocne lęki, ruminacje, mocna bezsenność, brak koncentracji i o gorsza, też moje ciało odmawiało posłuszeństwa.

Pisze o tym, bo ma to znaczenie, gdyż długo szukałam jakiegoś rozwiązania.

Najpierw zaczęło się od tego, że poszłam do osteopatki by nastawiła moje ciało. Z racji rozległej wiedzy fizjoterapeutycznej, którą posiadała fizjo, zauważyłam sporą poprawę, robiła też terapię traumy przy terapii Czaszkowo-krzyżowej, która bardzo mi pomogła pomimo tego, że wcześniej nigdy o niej nie słyszałam.

Potem byłam przez chwilę na klasycznej psychoterapii oraz terapii grupowej, która według mnie była najskuteczniejsza chociaż najbardziej się jej obawiałam. Potem zaczęłam robić wiele rzeczy i tu wymienię: praca z wewnętrznym dzieckiem, ćwiczenia oddechowe, TRE, pisanie listów i palenie ich, a potem puszczanie specjalnej muzyki.

Niestety mimo sporej poprawy w moim życiu, były segmenty, w których dalej kręciłam się w kółku.

Borykałam się z ogromnym poczuciem winy i toksycznym wstydem. Nie mogę też powiedzieć, że mój stan był tragiczny, bo to byłoby kłamstwo ale też nie było najlepiej i czułam, że jest potrzebna jeszcze jakaś część układanki.

Dużo czytałam relacji ludzi po ayahuasce. Tak się składa, że oglądałam filmiki pewnej Pani, która w Portugalii prowadzi takie sesje. Oczywiście nikogo nie przymusza, ma pełny repertuar do wyboru od zwykłych sesji do warsztatów.

Nie ze wszystkim się w sumie zgadzam, ale co do psychodelików ma doświadczenie i to całkiem długie. Byłam akurat na sesji terapeutycznej i powiedziałam, że myślę o zrobieniu takiej podróży psychodelicznej ale nie ufam wielu źródłom. Wtedy dziewczyna która prowadziła sesje powiedziała mi że mają we Włoszech warsztaty w kwietniu i jak ktoś chce się zapisać to jest taka możliwość, oni wtedy wszystko tłumaczą co i jak.

Moi znajomi byli przerażeni. Myśleli, że to będą jakieś dragi, a ja od alkoholu i papierosów stronie, więc tym bardziej moja decyzja była zaskakująca. Jakoś zaufałam swojej intuicji, bo korzystając z innych usług, byłam zadowolona.

Podjęłam decyzję, poleciałam. Miałam chwilę zawahania, bo przed wyjazdem przeczytałam posta u Ciebie, żeby nie nabrać się na ceremonię z sasafrasem. Jednak mimo takiej lampki podjęłam decyzję, gdyż udzielono mi wszystkich potrzebnych informacji, łącznie z przygotowaniem. W sumie w każdej chwili mogłam zrezygnować.

Nie żałuję, że zaufałam, gdyż prowadząca miała od wielu lat z tym do czynienia i wiedziała co robi. Widać było, że nie chciała nas “naćpać”, mieliśmy coś z tego uzyskać.

Pierwszego dnia byłam pod wpływem MDMA, które powoduje duży przypływ empatii. To co poczułam wtedy to przede wszystkim więcej zrozumienia do siebie.

Substancja ta nie powoduje wizji ale uspokaja. Daje zaufanie do siebie. Jedna z istotnych kwestii jest to żeby brać w gronie tylko zaufanych ludzi. Człowiek bardzo się otwiera. Szybko wyrzuciłam z siebie co mi leży na sercu.

Substancja moim zdaniem też ma minusy, ponieważ odczuwałam następnego dnia ból głowy i szczękościsk. Nie zgodziłabym się brać za często tej substancji, ale to jednorazowe doświadczenie było jak najbardziej na plus. To, co jest dla mnie największym wnioskiem z tej podróży, nie warto siebie karcić, bo to nic nie daje.

Następnego dnia miałam przyjemność użycia LSD. O wiele cięższe doświadczenie. Wydawało mi się na początku, że podana mi dawka nie działa ale przyszedł moment wejścia w inny stan świadomości. Najpierw leciały łzy i śmiech na zmianę, nie bardzo widziałam z jakiego powodu. W międzyczasie miałam halucynacje wzrokowe i wydawało mi się, że widziałam twarze na drewnie. Najważniejsza część nadeszła jednak chwile później.

Wyszłam na zewnątrz, moim celem było pójście do łazienki niestety nie mogłam znaleźć butów a dosyć mocno łał deszcz. W pierwszej kolejności usiadłam na ławkę i łzy lały się jeszcze mocniej. Uświadomiłam sobie, że jestem sama i nie ma nic wokół. Przyszło do mnie również dużo gniewu, który był ogromny. Zaczęłam podważać moje bliskie relacje w głowie. W pewnym momencie coraz bardziej zdawałam sobie, że mam myśli, a nie jestem myślami.

Substancja mówiła do mnie “puść to wszystko, zbyt mocno trzymasz się rzeczy, które już ci nie służą”. Wróciłam na salę i dalej miałam wrażenie jakbym przechodziła jakieś oczyszczenie tych wszystkich emocji, które we mnie buzowały. Dostałam mini olśnienia, że mam duży wybór, że tyle już w moim życiu się zmieniło i przyleciałam sama na podróż psychodeliczną poznając inny świat, dotąd mi nie znany.

W pewnym momencie jakby przyszło odpuszczenie, przeszłam “czyściec”. Poczułam w pewnej chwili, że nie jestem ofiarą. Miałam wrażenie, że substancja przestaje działać i wróciłam do pokoju szukając internetu, poinformować kilku bliskich, że żyje i jest okej. Gdy się położyłam zaczęło się od nowa, nie mogłam wypowiedzieć słowa. Pojawiło się uczucie umierania jednak z biegiem czasu substancja zaczęła “schodzić” a ja powoli zaczęłam lądować.

Teraz myśląc o tym z perspektywy czasu, nie jest to magiczna tabletka. Ma plusy i minusy i trzeba je znać. W pewnym momencie jak to w życiu przychodzą różne problemy i czasem nakładają się na siebie. Nie usunęło to trudności ale patrzę jaśniej. Pierwszy raz w życiu postawiłam siebie na pierwszym miejscu, powiedziałam pewnej osobie co myślę. Skończyło się nie jakoś ultra miło ale wiem, że wcześniej bym się nie odważyła. Było mi przykro ale świat się nie zawalił.

Mam czasami spadki nastroju nadal ale już wiem, że dzieje się to wtedy gdy zapętlam się w moje myśli i szybciej umiem to przerwać.

Dodatkowo doświadczam większej łatwości w wyrażaniu siebie, większego spokoju jeśli coś nie układa się po mojej myśli oraz zebrałam się za zakończenie pewniej ważnej dla mnie znajomości.

Po tej mojej długiej wypowiedzi już docierając do meritum, to był strzał w dziesiątkę. Przyjęcie MDMA i LSD w końcu skończyło moje kręcenie się w kółku. Czułam jak przechodzę na drugą stronę, z której nie ma powrotu, te efekty utrzymują się długo.

Nie wiem, czy to nada się na relacje, ale myślę, że ma to istotny wpływ, że już wcześniej zaczęłam pracę nad sobą jednak brakowało mi jakiejś kropki nad i. Jestem zadowolona, mniej boję się śmierci, krytyk wewnętrzny bardzo mocno się wyciszył, zaczęłam stawiać granice, poprawiłam swoje zarobki, wróciłam do pasji, jestem bardziej pewna siebie. Jest to istotne, gdyż dostałam o wiele więcej pozytywnych efektów niż sobie wyobrażałam. Oczywiście tu same superlatywy i mogą brzmieć trochę jak bajeczki. Jednak ja tak się czuję jak z zera do bohatera. To początek zmian, bo mam w planach więcej ale nie od razu Rzym zbudowano.

Pozdrawiam, O

Mój komentarz

Z mojego doświadczenia wynika, że z pracy z psychodelikami (podciągnijmy tutaj MDMA pod psychodelik) wyciągają ludzie będący aktywnie w procesie zmiany/terapeutycznym albo z doświadczeniem w takowym. Substancja ta wtedy pozwala zintegrować te doświadczenia i jak napisała autorka “postawić kropkę nad i”

Do tego w samej relacji warto zauważyć jakie są różnice między działaniem MDMA a LSD. To są skrajnie różne substancje i należy zakładać, że po LSD może być mocniej, ciężej i głębiej.

Ciekawym wglądem jest niewątpliwie “mam myśli, a nie jestem myślami”. Można rozumieć to na poziomie logicznym ale kiedy się tego “doświadczy” na poziomie emocjonalnych, szczególnie tak głęboko jak można to zrobić podczas sesji z psychodelikiem to jest to późniejszy game changer jeśli chodzi o dalszy rozwój.

W przypadku wyjazdów na zagraniczne retreaty polecam szczególną ostrożność. Części ośrodków zależy po prostu na szybkim zysku i niekoniecznie obchodzić ich będzie, abyś coś z tego wyciągnął. Jeśli prowadzisz takie retreaty odezwij się, będę chciał w przyszłości zebrać listę polecanych osób/miejsc

P.S Ty też możesz podzielić się z innymi (również anonimowo) swoją relacją. Po prostu napisz co dały Ci psychodeliki i wyślij na kontakt@terapianowoczesna.pl

Jest to ogromne źródło doświadczeń dla innych osób

4.7 9 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x