trauma narodzin

#relacja Trauma Narodzin

Zastrzeżenie! Psychodeliki są w dużej mierze nielegalnymi substancjami i nie zachęcamy ani nie tolerujemy ich używania tam, gdzie jest to niezgodne z prawem. Akceptujemy jednak przypadki nielegalnego używania narkotyków i uważamy, że oferowanie odpowiedzialnych informacji na temat redukcji szkód jest niezbędne do zapewnienia ludziom bezpieczeństwa. Z tego powodu niniejszy dokument ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa osób decydujących się na stosowanie tych substancji.

Substancja/Substancje: Psylocybina (odmiana GT)

Mikrodawkowanie/Pełne dawki? I sesja 1,5 g, 2 sesja 3g, 3 sesja 5g 

Zdiagnozowane zaburzenie

Który aspekt życia się polepszył (skasuj niepotrzebne): Samopoczucie, zdrowie fizyczne, produktywność, relacje

Kontakt do Ciebie: redr7wp@icloud.com

Opis

O psychodelikach dowiedziałem się z Netflixa. Obejrzałem dwa dokumenty z nimi związane: Fantastic Fungi oraz Magic Medicine. Polecam z całą pewnością  ten drugi.

Samą duchowością oraz rozwojem osobistym zajmuję się od paru lat. Jednak kiedy czytałem relacje, że psylocybina pozwala na duchowe przeżycia wtedy coś we mnie kliknęło i pojawiło się ogromne pragnienie. Sam uwielbiam zagłębiać się w meandrach swojej świadomości.

Rozpalony do czerwoności czytałem książki, blogi, filmiki na yt oraz przeglądałem grupy na fb. 

W końcu sam przygotowałem się do pierwszej sesji. Zgodnie z zasadami zadbałem o wszystkie najważniejsze rzeczy czyli set and settings. Niestety ale nie spełniłem jednego warunku, nie znalazłem odpowiedniego opiekuna. Nie miałem nikogo w pobliżu, a pragnienie podróży miałem duże. Nie chciałem brać pełnej dawki, ponieważ nie widziałem jaka będzie reakcja mojego organizmu oraz psychiki.

Po 1,5 g zacząłem mieć dreszcze oraz zimne nogi i ręce, miałem kolorowe wizje. Po chwili przyjemności jednak zaczęła się prawdziwa przygoda. Przez 2 godziny miałem ogromnie silne spazmy i skurcze mięśni, w wizjach a nawet w poczuciu fizycznym, miałem poczucie spętanie linami oraz wężami. Było to bardzo nieprzyjemne ale wiedziałem, że muszę to przejść, że to część mojej drogi.

Powtarzałem sobie w myślach że wszystko jest okej, że to tylko informacja i że sam tego chciałem. Jak już nie miałem siły to na chwile zdejmowałem opaskę z oczu, a później kontynuowałem. Przez to że czytałem dużo na temat tripów wiedziałem, że to co przeżywam jest mi potrzebne i konieczne żeby ruszyć dalej. Więc postanowiłem po prostu to przejść ze spokojem i ciekawością.

Po dwóch godzinach takich spazmów jak przy porodzie, odczucia wymiotowania ale powietrzem oraz wizjach spętanie ale też znajdowania się w worku albo tunelu wszystko minęło.

Ale co to wszystko miało znaczyć? Nic nie rozumiałem. Doświadczenie silne ale nie było zrozumienia. Pytanie czy nie było go, bo to była mała dawka czy dla tego, że doświadczenie miało być czysto fizyczne…

Przeczytałem w książce Grofa „Poza Mózg” że węże i spętanie to symbol problemów przy porodzie. Ja, 27 lat i nic nie widziałem na ten temat. Zadzwoniłem więc do mojej rodzicielki i okazało się że owszem. Mama kiedy odeszły jej wody przetrzymała mnie parę godzin w połowie drogi, ba! Nawet dodała że mogłem się udusić… to już wiem skąd uczucie siedzenia w ciasnym worku z którego nie można się wydostać. 

Kolejny trip 3g to przeżywanie duszenia się, zatkanego nosa oraz dosłownie smak słonej wody. Wody płodowe mają słony smak. Tak wyczytałem no i jak się okazuje też przypomniałem sobie. 

Następny trip 5g. Musiałem zrobić parę fikołków na dywanie. Dlatego że miałem poczucie że muszę swoją głowa naciskać w stronę dołu. Śmiesznie to wyglądało ale było mi mega potrzebne dlatego że to była dla mnie trauma, że nie mogłem się wydostać z łona i musiałem jeszcze raz to przeżyć ale świadomie.

Za każdym razem robiłem rzeczy które na pozór wydawały się dziwne ale zaufałem procesowi i wiedziałem, że to jest potrzebne aby coś przepracować. Miałem poczucie iść do łazienki na toaletę szedłem, miałem poczucie tańczenia tańczyłem, miałem poczucie rozciągania, rozciąłem się. Raz nawet miałem biegunkę i przyszło do mnie, że dosłownie muszę wydalić traumę. 

Jeśli chodzi chodzi o skutki wszystkich przeżyć to główny jest taki że przez problemy przy porodzie oraz zaniedbania emocjonalne w dzieciństwie zrozumiałem że odbierałem sobie możliwość zrobienia, spróbowania lub nawet zadbania o siebie. Podświadomie czułem że nie jestem tego godny. 

Nawet zrozumiałem, że jestem taki chudy i wątły, bo nie dawałem sobie przyzwolenia na to żeby być silnym fizycznie. Moje mięśnie były dosłownie zablokowane przez psyche na wzrost! Mi mózg eksplodował jak to zrozumiałem, zresztą było tak parę razy 🙂

Rozmawiałem z terapeutka i powiedziała mi, że może wynikać to z tego, że to dziecko podejmuje decyzje, że chce się już urodzić a moja Mama nieświadomie oczywiście tą decyzje wstrzymała czyli odebrała mi prawo do własnej decyzji.

Wydaje mi się że jest dużo w tym prawdy, ponieważ pomimo, że radzę sobie dobrze w życiu to miałem problemy z podejmowaniem decyzji i zawsze potrzebowałem poparcia innych osób. 

Kolejna ważna rzecz to samotność. Jako, że rodzice nie byli obecni emocjonalnie, a  mną opiekowała się Babcia to nie miałem kontaktu emocjonalnego z rodzicami więc jako małe dziecko już wtedy zbudowałem wokół siebie mur. Mur, który miał mnie bronić przed zranieniem, i tak sobie go budowałem przez następne 27 lat.

Czułem się samotny to naturalne ale nikt nie mógł do mnie podejść bo odbijał się od mojego muru emocjonalnego poza tym wyszedł też lęk przed bliskością.

Jak się tego muru pozbyłem musiałem go wypłakać w sumie płakałem przy każdym tripie  ale również się śmiałem, albo tańczyłem jak dziki szaman przy ognisku w dżungli. Co więcej płakałem i rozciągałem się jednocześnie. Poczułem jak te wszystkie emocje są zapisane w moich mięśniach te wszystkie traumy były w brzuchu.

Od zawsze miałem z nim problemy, teraz wiem dlaczego. Mięśnie były skurczone jak skała. Po ostatnim tripie poczułem że mogę w końcu wziąć pełen oddech. Wypłakałem samotność. 

Inne rzeczy jakie wyszły podczas tych podróży

– ze względu na to, że moja babcia mnie wychowała, a babcia urodziła się jeszcze przed II wojna światowa  i miała bardzo ciężkie życie wgrała we mnie, poprzez swoje opowieści, cierpienie. Siedziało w żołądku,  z nim też miałem problemy. 

Organizm za każdym razem trochę inaczej przepracowywał traumy i ta akurat musiała zostać zwymiotowana. Więc sobie zwymiotowałem. Ulga. 

-zamieniłem się w roczne dziecko, zachowywałem się jak mały maluch, który jest nieskazitelny i niewinny, śmiałem się jak dziecko w kołysce ze wszystkiego, już wiem dlaczego tak się dzieci śmieją ze wszystkiego. Nie ma myślenia , są tylko uczucia, odczucia śmieszne – nie śmieszne, mnie śmieszyło wszystko ale zrozumiałem też, że jestem cudownym stworzeniem boskim, nieskazitelnym wytworem, cudem tego świata.

-zamieniłem się w swoich wyobrażeniach w piękna kobietę, która była cała w szmargdach i klejnotach zrozumiałem, że zaniedbywałem moja kobiecą naturę i nie pozwalałem sobie na rozpieszczanie i przyjemności. Widziałem też we mnie dwie energetyczne słupy jeden męski drugi żeński.

-mówi się, że przy tripowaniu powinien być opiekun ale dla mnie były to tak intymne wglądy i sesje (raz musiałem się rozebrać i tańczyłem nago ), że przy kimś innym wątpię abym to tak głęboko przeżył.  Polecam pierwszy raz z kimś a kolejne samemu. 

Jestem podczas psychoterapii i niektóre rzeczy mogłem wyjaśnić z moja terapeutka w innych czułem, że je do końca mnie rozumie. Na sesjach z nią miałem również głębokie wyglądały ale nigdy nie doszliśmy do momentu gdzie choćby przez chwile mogło by coś wskazywać na problemy przy porodzie , wgrane cierpienie albo brak opieki nad samym sobą. 

Psychoterapia dla mnie  była i jest ważna ale tripowanie daje potrójny efekt i głębokie wglądy. 

Reasumując to wszystko. Nigdy nie spodziewałem się, że wyjdą takie rzeczy.

Zawsze brakowało mi czegoś w życiu. Zawsze wiedziałem, że jest coś we mnie czego nie widzę albo nie rozumiem. Teraz czuje większy spokój i ulgę. Wiem, że to nie koniec drogi dla mnie a zaledwie początek. Teraz jestem bardziej stanowczy, mam większy kontakt, ze sobą.  Lepiej komunikuje się z otoczeniem. Wiem skąd u mnie ucieczka ze związków i bliższych relacji.

Wiem jednak, że stare przyzwyczajenia i ścieżki myślenia szybko wracają na swoje miejsce więc przede mną dużo pracy, ale chce żyć w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami więc cieszę się, że istnieją substancje które pozwalają mi to poczuć, zobaczyć i zrozumieć. 

Pozdrawiam wszystkich.

Mój komentarz

Jest to kolejna relacja, którą nagrodziłem książką.

Jednak od początku.

Warto zwrócić uwagę na pierwszą sesje. Mamy tutaj 1,5g, które zadziałało już bardzo mocno. W tym miejscu przestrzegam przed zbyt dużymi dawkami na początku.

Lepiej po pierwszej sesji czuć niedosyt niż się straumatyzować. W pierwszym przypadku, dwa tygodnie później dawkę możesz zwiększyć. W drugim, być może już nigdy nie odważysz sięgnąć się po psychodelik.

Dlatego też zawsze będę zwracał uwagę na odpowiednie przygotowanie do procesu oraz zadbanie o odpowiedniego opiekuna. Zwróć uwagę na to aby po pierwsze był on na tyle opanowany aby w razie problemów udzielić Ci wsparcia, ale również na to abyś mógł czuć się przy nim całkowicie swobodnie.

Doświadczenia autora pokazują, jak ważne może okazać się doświadczenie psychodeliczne, nawet podczas “zwykłej” psychoterapii. Zakładając, że faktycznie duża część problemów była spowodowana “traumą narodzin” to autor po prostu nie byłby w stanie do tego dojść podczas terapii rozmową.

Z drugiej strony psychoterapia okazuje się niezbędna aby długoterminowo utrzymać efekty terapeutyczne sesji psychodelicznej. “Stare wzorce wracają”.

Autor wspomina jednak, że nie o wszystkim mógł porozmawiać z terapeutką. Wspomina również, że po pierwszym tripie nie do końca go rozumiał i nie wiedział jak go wykorzystać.

W takich momentach warto zastanowić się nad Integracją doświadczenia psychodelicznego.

Jeśli chcesz podzielić się swoją relacją (również anonimowo) napisz koniecznie tutaj

4.8 5 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x