
Psychodeliki poznałem od strony praktycznej. Po latach testowania różnych substancji, rozmowach z innymi, a także dzięki stałemu poszerzaniu wiedzy, jestem przekonany o tym, że używane rozsądnie przez odpowiednich ludzi są całkowicie bezpiecznie. Bezpieczne tak i dla umysłu jak i dla ciała.
Czasem słyszałem, jak ktoś opowiadał o tym, że można od nich oszaleć, ugotować dziecko w piekarniku czy wyskoczyć przez balkon. Byłem przekonany, że żartuje i zaraz wszyscy wybuchniemy śmiechem. Niestety śmiałem się tylko ja. I to do momentu, kiedy zauważałem, że wszyscy się na mnie dziwnie patrzą.
Czytając komentarze, jak i dostając prywatne wiadomości, oświeciło mnie. Większość społeczeństwa ma psychodeliczne doświadczenie jeszcze przed sobą i w ich głowie jest wiele obaw, które swoje źródła mają w wielu mitach i niedomówieniach.

W tym artykule biorę się za opisanie ich z drugiej, nieco innej strony niż w poprzednim artykule gdzie skupiłem się na zagrożeniach związanych z zażywaniem psychodelików.
Postaram się w nim odpowiedzieć na pytanie czym są i jak działają psychodeliki. Głównie od strony praktycznej.
Dlaczego boisz się psychodelików?
Psychodeliki nie są i nigdy nie były dla wszystkich.
Jeśli jednak nawet wiesz, że nie należysz do „grupy ryzyka” i dalej masz ochotę spróbować, to prawdopodobnie z tyłu z głowy wciąż masz pewne obawy. Są one całkowicie naturalne.
Artykuł ten będzie niejako przeciwwagą dla poprzedniego. Pokażę, jak w praktyce wygląda doświadczenie psychodeliczne u przeciętnego, zdrowego psychicznie człowieka.
Zanim zaczniemy, jeszcze jedno.
Po pierwsze, zaakceptuj strach i pielęgnuj ostrożność. To drugie u niektórych po czasie staje się niestety towarem deficytowym.
Teraz jednak przejdźmy do faktów
Jeśli kiedykolwiek interesowałeś się w sposób świadomy psychodelikami, na pewno znasz ten wykres
LSD i grzyby na samym końcu, alkohol w czołówce. Więc dlaczego na myśl o LSD odczuwasz ciągle swego rodzaju niepokój, a na myśl o alkoholu prawdopodobnie miłe, przyjemne skojarzenia?
Bo jesteś tylko człowiekiem i czy ci się to podoba czy nie, jesteś efektem programowania społecznego, w środowisku w którym żyjesz.
Popatrz na to
“…może skutkować ostrym nieżytem żołądka, a nawet prowadzić do groźnego krwotocznego zapalenia żołądka. Działa niszcząco również na wątrobę, początkowo powodując jej odwracalne stłuszczenie, a po wielu latach nieodwracalną marskość. Spożycie jest związane ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia raka dna jamy ustnej, raka gardła, krtani, przełyku i wątroby oraz prawdopodobnie raka piersi, okrężnicy i odbytnicy”
Źródło
Brzmi strasznie?
Tak.
Ale w żaden sposób nie zmieni to ani Twoich, ani moich skojarzeń z alkoholem.

designed by @jcomp
Na poziomie emocjonalnym wciąż alkohol będzie kojarzył Ci się z przyjemnością, z rodzinnymi imprezami czy świętowaniem sukcesu. Dla mózgu bez znaczenia jest fakt, że jest on trucizną, zaliczaną do “twardych narkotyków” od której rocznie umiera 3.000.000 ludzi, a także odpowiedzialny jest za ogromne koszty społeczne.
Na poziomie logicznym jest to kompletnie absurdalne, ale tak tworzą się skojarzenia w naszych głowach.
Pod pewnym, względem nie różnimy się od psów Pawłowa. Z tym, że u nas to emocjonalny ogon macha racjonalnym psem.
Jakie jest realne zagrożenie zażywania psychodelików?
Jeśli ciągle nie jesteś przekonany, to przy kolejnych zakupach chwyć przy kasie w markecie pierwszy lepszy lek przeciwgorączkowy i przeczytaj ulotkę.
I co? I nic.
Zagrożenia są wszędzie, po prostu w życiu codziennym staramy się je minimalizować, a nie wykluczać.
Więc jakie jest realne zagrożenie zażywania psychodelików? To zależy.
Jeśli należysz do stosunkowo nielicznej grupy nazywanej “grupą ryzyka” (czyli na przykład cierpisz na schizofrenię) skutki uboczne zażywania psychodelików mogą (aczkolwiek nie muszą) dość szybko dać o sobie znać. Więcej o skutkach ubocznych zażywania psychodelików napisałem tutaj.
Jeśli jednak nie masz żadnych zdiagnozowanych zaburzeń psychicznych ani nic nie wskazuje na to, że możesz je mieć, a do tego nie masz tendencji “do jazdy po bandzie” istnieje ekstremalnie niskie prawdopodobieństwo, że psychodeliki zrobią Ci krzywdę.
Istnieje zamiast tego bardzo duża szansa, że z nutką szczęścia, dobrze przygotowanego set & setting, a także dobrze przeprowadzonej integracji doświadczenia psychodelicznego uda Ci się z tego wyciągnąć coś naprawdę znaczącego.

designed by @wirestock
Wszystko w Twoich rękach.
Zagrożenia oczywiście są, ale na takiej samej zasadzie jak te na ulotce ibupromu.
Jako świadomy i (w miarę) odpowiedzialny człowiek, tak często, jak to możliwe staram się odłożyć emocje na bok i patrzeć na ryzyko z perspektywy statystycznej.
To prawda, iż etanol może doprowadzić do raka jamy ustnej, jak i innych tego typu wątpliwych przyjemności. Tak samo, jak Ibuprom może wywołać ”krwiste wymioty, wrzodziejące zapalenie błony śluzowej jamy ustnej, depresję, reakcje psychotyczne, szumy uszne, jałowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych” (cytat z ulotki).
Ryzyko statystycznie biorąc jest jednak tak małe, że nie wpłynie ono na moją decyzje.
Tak samo prawdą jest, że mogę doświadczyć flashbacków po zażyciu psychodelików jednak ryzyko jest tak minimalne, że najzwyczajniej w świecie je akceptuje.
Z tą myślą przewodnią zapraszam do głównej części gdzie od strony praktycznej przedstawię działanie psychodelików
Negatywny wpływ na ciało
Przy LSD praktycznie nie istnieje. Przy grzybach ( o ile oczywiście nie pomylisz łysiczki z muchomorem) mogą pojawić się nudności jednak nic poza tym.
Psychodeliki pod względem fizycznym są mniej inwazyjne niż kofeina.

Przedawkowanie LSD jest praktycznie niemożliwe. Są udokumentowane przypadki ludzi, którzy wciągnęli kilkadziesiąt gramów (ponad TYSIĄC razy większą dawkę niż zalecana). Trafili na SOR, po czym kilkanaście godzin później zostali wypisani.
Swoją drogą wartość tego co wciągnęli oscylowała w okolicy stu tysięcy dolarów, także ta pomyłka najbardziej uderzyła ich chyba po kieszeni.
Wpływ psychodelików na psychikę
Jeśli jesteś zdrowy, jedyne czego możesz się obawiać to bad tripa, ale jak niektórzy mówią, on nie jest “zły” tylko “trudny”.
Skutki jego ewentualnego wystąpienia możesz zminimalizować, dbając o swoje samopoczucie i otoczenie(S&S), prosząc o pomoc opiekuna(tripsittera), poznając substancje przy mniejszej dawce czy (co może być dla niektórych szokujące) -porządkując w miarę możliwości prywatne sprawy.
Według mnie bardzo pozytywny wpływ na przebieg doświadczenia psychodelicznego ma bycie w trakcie procesu gdzie pracujesz nad jakąś zmianą.

designed by @rawpixel
Szczególnie polecam skupić na ostatniej z wyżej wspominanych kwestii, gdyż jest ona najczęściej zaniedbywana. Prawdopodobnie dlatego, że po pierwsze wymaga sporo wysiłku, a po drugie niektórzy wychodzą z bardzo mylnego założenia, że to psychodeliki mają im poukładać życie.
Zaczynając z takim nastawieniem znacznie zwiększasz ryzyka bad tripa i to takiego, którego nawet po czasie nie będziesz miło wspominał.
Większość jednak z tych, którzy odpowiednio się przygotowali uważają, że doświadczenie psychodeliczne, nawet jeśli wiązało się z bad tripem było jednym z najważniejszych doświadczeń w ich życiu.
Uzależnienie od psychodelików…
…praktycznie nie występuje
Po pierwsze tolerancja.
W przypadku, chociażby LSD jeśli chcesz się cieszyć pełnymi efektami musisz odczekać co najmniej 2 tygodnie.
Po drugie samo doświadczenie jest na tyle “niepowtarzalne” i abstrakcyjne, że nie jest w stanie wytworzyć się w głowie mechanizm uzależnienia, jaki znamy z innych substancji.
Przy innych używkach wygląda to mniej więcej tak;
Kiepski nastrój+dawka narkotyku=dobry nastrój/ulga. Działa to błyskawicznie i zawsze tak samo. Mózg się uczy, że po wzięciu danego narkotyku czeka go natychmiastowa przyjemność, dlatego już na samą myśl o kolejnej dawce mózg zalewa fala dopaminy, która ma zachęcić Cię do kolejnego razu (i znowu ten Pawłow).

designed by @freepik
Przy psychodelikach wygląda to nieco inaczej.
Kiepski nastrój+LSD=loteria. Może być lepiej, a może Ci ten zły nastrój spotęgować. Mózg nie wie czego się spodziewać i przez zbyt niestabilne “podłoże” nie tworzy się mechanizm uzależnienia. Dodatkowo samo doświadczenia pamiętasz trochę tak jakby Ci się to przyśniło.
Do tego bardzo często jest ono tak intensywne, że przez jakiś czas kompletnie nie masz ochoty go powtarzać. Porównałbym to do ekstremalnie intensywnego wysiłku fizycznego jak na przykład bardzo intensywny weekend w górach. Po wszystkim czujesz się szczęśliwy, spełniony jednak przez jakiś czas nie masz kompletnie ochoty tego powtarzać.
Za to na nowo zaczynasz doceniać to co masz na co dzień.
Flashbacki, czyli “czy kwas może się zawiesić”?
Po kilkudziesięciu latach od kontrrewolucji hipisowskiej gdzie ogrom ludzi w Stanach Zjednoczonych spróbował psychodelików, temat flashbacków nie jest do końca przebadany.
To chyba najlepiej świadczy o “ogromnej” skali tego zjawiska.

COPYRIGHT @BARRY Z LEVINEGETTY IMAGES
Nigdy osobiście nie słyszałem o kimś, kto miałby flashbacki, które w jakikolwiek sposób utrudniałyby mu życie.
Nie zmienia to faktu, że osobiście liczę się z ich ewentualnym wystąpieniem jednak na takiej samej zasadzie jak liczę się z “efektami ubocznymi” Ibupromu.
Odklejenie od rzeczywistości
Jeśli masz na myśli, że zaczniesz nagle się obwieszać koralikami, ubierać dziwne ciuchy i zgolisz głowę to nie. Nie zaczniesz. No chyba, że zawsze miałeś na to ochotę, ale na przykład bałeś się jak zareaguje środowisko.
Jeśli masz na myśli, że zaczniesz być nieco bardziej świadomy, zauważać więcej rzeczy i być może lekko zmienią Ci się priorytety (np. bardziej zaczniesz skupiać się na sobie niż tym, co myślą o Tobie inni) to istnieje taka możliwość.
Z drugiej strony, ludzie latami potrafią chodzić na terapię, żeby się tego nauczyć więc…
Nie musisz również bać się, że przestaniesz ogarniać rzeczywistość. Wręcz przeciwnie. Sam często podczas tripów zastanawiam się nad kolejnymi posunięciami/celami w konkretnych obszarach. Wizualizuje sobie efekt końcowy, potencjalne przeszkody (również te wewnętrzne) i szukam niestandardowych rozwiązań, na które ciężko byłoby mi wpaść “na trzeźwo”.

designed by@jannoon028
Więcej o tym jak to robię napisałem w Tripie terapeutycznym oraz w Jak po tripie wprowadzać zmiany w życie
Jednym z takich projektów jest na przykład ten blog.
Halucynacje po psychodelikach
Nie, nie zobaczysz smoka. Ani ufoludków.
Zobaczysz za to, jak piękny potrafi być zachód słońca, czy promienie światła przebijające się między gałęziami drzew.
Zmieni się przede wszystkim sposób, w jaki patrzysz na “zwykłe rzeczy”. Dym z ogniska, ruch gałęzi, bombelki w gazowanym napoju, fale na tafli wody. Można na to patrzeć bez końca.

Oczywiście rzeczywistość wygląda wtedy nieco inaczej, jednak nie tak jak opowiadają to ludzie, którzy nigdy nie mieli nic wspólnego z psychodelikami.
Przy standardowych dawkach wygląda to mniej więcej tak
Czy po psychodelikach można “oszaleć” albo zrobić komuś krzywdę?
Nie znam Cię, więc załóżmy, że jest taka możliwość.
Szansa jest ekstremalnie mała, ale możliwa. Jeśli na trzeźwo masz dziwne “odpały” i nie jesteś osobą, która potrafi sama sobie zaufać to sobie odpuść. Lub spróbuj załatwić sobie dobrego tripsittera.
Jednak jeśli jesteś spokojną, poukładaną osobą, to prawdopodobnie tak zostanie. Jeśli masz obawy, to zarzuć w bezpiecznych warunkach. O tym jak przygotować się do tripa i zadbać o set i settings pisałem tutaj.

designed by @racool_studio
Nie mieszkasz sam? To poczekaj aż będziesz sam albo wynajmij sobie apartament w swoim mieście na Bookingu.
Jeśli wciąż się boisz, to znajdź kontakt do opiekuna, który przeprowadzi Cię bezpiecznie przez Twoje pierwsze doświadczenie.
Według raportu holenderskiej policji, ilość przypadków, gdzie ludzie pod wpływem psychodelików stwarzali realne zagrożenia jest ekstremalnie mała. Pod tym względem bardziej niebezpieczny dla uzytkownika jak i dla jego otoczenia jest alkohol.
Także zadbaj o podstawowe zasady BHP i będzie dobrze.
Więc Jak naprawdę działają psychodeliki?
Więc jak w praktyce to wygląda? Osobiście NIGDY nawet nie otarłem się o żadne z zagrożeń.
No może poza ostatnim, ale obiektywnie rzecz biorąc po alkoholu, bywało o wiele gorzej. Wiem jednak, że nie jestem wyznacznikiem czegokolwiek.

designed by @racool_studio
Pamiętam zresztą, że wiele lat temu kiedy próbowałem znaleźć rzetelne informacje było to bardzo trudne. Mogłem albo liczyć na propagandowy bełkot w stylu “po kwasie myślała, że jest smokiem i wyskoczyła przez balkon” bądź zapewnienia o bezpieczeństwie od ludzi, którzy samym swoim wyglądem i stylem życia służyli jako dobra przestroga przed zażywaniem narkotyków.
Psychodeliki na pewno nie są dla ludzi lekkomyślnych, należących do “grupy ryzyka” bądź takich, którzy w nich desperacko szukają nadziei. Dla nich może się to naprawdę źle skończyć.
Dla całej reszty, czyli dla ludzi, którzy chcą doznać czegoś nowego, wykorzystać je dla lepszego wglądu, jako element terapii psychodelicznej czy też po to, aby spojrzeć na siebie i kierunek, w jakim podąża ich życie z innej perspektywy może się to okazać naprawdę genialnym narzędziem.
Skutki uboczne w przypadku takich osób jeśli zadbają o podstawowe zasady BHP praktycznie nie wystąpią, zamiast tego może pojawić się masa pozytywnych efektów.
Jeśli chcesz dowiedzieć się jaka jest moja opinia o psychodelikach po 10 latach ich stosowania to kliknij tutaj.
Jeśli chciałbyś dokładnie omówić Twoją sytuację, możesz umówić się ze mną na indywidualne konsultacje poprzez Współpracę
Dzięki za ten tekst!
Bardzo fajny tekst… ja jeszcze czekam z nadzieją na podcasty ;-). Trippy mam za sobą, w sumie prawie 2 lata różnych doświadczeń. Teraz zaczynam terapię poznawczo behawioralną… ale przyznam, że i bez terapii moje życie i zdrowie psychiczne przeszły rewolucję, z mega pozytywnym wynikiem. Gdyby nie pierwszy kwas, potem dmt… to bym tkwiła w schematach wykutych od dzieciaka, nie mając pojęcia czym jest szczęście i… że mogę żyć dla siebie. Widzę w psychodelikach duży potencjał na narzędzie terapeutyczne i mam nadzieję, że właśnie dzięki takim artykułom nastawienie społeczeństwa się zmieni. P.S. czekam z niecierpliwością na jakieś tipy, gdzie można zaopatrzyć… Czytaj więcej »
Dziękuje za komentarz. Info o growkitach pojawi się na IG, w zaktualizowanym ebooku oraz wyśle nowego maila do listy mailowej ponieważ na rynku pojawił się nowy sklep i ma dla moich czytelników fajną ofertę 🙂
Wszystko pięknie, ale bardzo zabolało mnie zdjęcie muchomora czerwonego i wpis przy tym że nic Ci nie będzie o ile nie pomylisz ich(łysiczek) z muchomorem.. Panie, zasiałeś propagandę, nie wiem czy z niewiedzy czy z jakiego powodu, ale amanita muscaria nie jest trującym grzybem a równie znaczącym i mistycznym co łysiczka, na dodatek ma faktyczne właściwości lecznicze na poziomie fizycznym.
Doskonale sobie zdaję z tego sprawe. Dodatkowo jesteś kolejną osobą, która mi na to zwraca uwage. Czara goryczy się przelała… zmieniam to zdjęcie! 😀
haha, cudownie ! Wrzuć po prostu sromotnikowego 😉 Pozdrawiam serdecznie
Zrobione 🙂